Konrad Marcjan Prószyński
marynarz, żeglarz, redaktor
1891 - 1944
miejsce pochówku:
Cmentarz Powązkowski w Warszawie
ur. 9 stycznia 1891 r., zm. w sierpniu 1944 r. w Warszawie
marynarz, żeglarz, redaktor
miejsce pochówku: Cmentarz Powązkowski w Warszawie
Był jednym z siedmiu synów Konrada Prószyńskiego (Kazimierza Promyka), działacza społecznego i niepodległościowego. Ukończył Szkołę Marynarki Handlowej w Odessie uzyskując stopień szturmana.
Pływał na statkach handlowych pod banderą grecką po morzach Czarnym i Śródziemnym, wkrótce też zdał egzamin na kapitana żeglugi wielkiej. W czasie I wojny światowej został zmobilizowany do transportów konwojowych na Morzu Czarnym i wówczas ożenił się z Kałmuczką. W okresie rewolucji przewoził nielegalnie uchodźców z Noworosyjska do gruzińskiego Batumi. Aresztowany pod zarzutem kontrewolucji, został zwolniony wskutek zeznań podwładnych, następnie uciekł do Konstantynopola porzuciwszy żonę i statek. Ponownie aresztowany po bójce z nieuczciwym pośrednikiem, który okradł go z pieniędzy, otrzymał wyrok 3 dni więzienia, które odsiedział przed procesem. Wrócił do Polski, ale nie mógł znaleźć pracy, ponadto władze nie nostryfikowały mu kapitańskiego dyplomu.
Wyjechał do Francji, gdzie w Le Bourget pod Paryżem dostał zajęcie spinacza wagonów na stacji towarowej. Jednocześnie przed sądem konsystorskim wszczął postępowanie rozwodowe. Siostra, która po niego przyjechała, zabrała go do Polski i pod koniec 1925 roku Konrad rozpoczął współpracę z „Gazetą Świąteczną” prowadzoną przez rodzinę Prószyńskich.
Był dziennikarzem, redaktorem, kontaktował się z cenzurą. Od 1930 roku wszedł w skład komitetu redakcyjnego pisma. W okresie okupacji Konrad zajmował się rozwożeniem glinki budowlanej do bielenia i malowania, w wolnych chwilach badał faunę i florę Jeziorka Czerniakowskiego. Zmarł w Warszawie po długiej chorobie latem 1944 roku.
W połowie lat 20. nie było jeszcze w Polsce jachtów morskich, ale niewielu żeglarzy myślało o wyprawach na morze. Żeglarze nie czekali na morskie jachty, organizowali wyprawy morskie na jachtach mieczowych nie bacząc na trudności i ryzyko, jakie niosło żeglowanie na jachtach z założenia budowanych do żeglugi śródlądowej. Konrad Prószyński w 1925 roku, dzięki staraniom członków Ligi Morskiej i Rzecznej, zbudował jacht, na którym odbył pionierski rejs bałtycki. Wyprawa miała charakter kabotażowy, ale był to pierwszy udokumentowany rejs samotnego żeglarza pod polską banderą.
Podczas trzymiesięcznej śródlądowo-morskiej ekspedycji Prószyński przepłynął 1500 kilometrów, a jego wyczyn odbił się głośnym echem w środowisku wodniaków.
O wyprawie szeroko informowała prasa, pisano o niej: (pisownia oryginalna): „Dobytek naszych rekordów sportowych powiększył się jeszcze o jeden: kpt. mar. handl. Konrad Prószyński dokonał podróży na malutkiej żaglówce długości 4-ech metrów z Gdyni na wysepkę Ruden, w pobliżu Rugii. („Żeglarz Polski” 1927 r.)
Rok później Prószyński ponownie wypłynął na długą wyprawę. Był to jednak rejs śródlądowy, a celem rejsu był Poznań. Żeglarz pomny złych doświadczeń z ciężkim płaskodennym jachtem zdecydował się popłynąć kajakiem z żaglem.
Wyruszył w połowie października. Po starcie z Warszawy bez trudu spłynął Wisłą do Bydgoszczy, dokąd dotarł po 3 dniach żeglugi. Stąd przedostał się do jeziora Gopło, a następnie zamierzał -poprzez jezioro Ślesińskie spłynąć do Warty- i dostać się do Poznania.
Nie udało mu się pokonać przesmyku ze względu na brak przejścia w gęstych trzcinach, swoją eksplorację zakończył w Kruszwicy. Stamtąd powrócił na Wisłę, a zmęczony koniecznością wiosłowania pod prąd z Torunia do warszawy wrócił statkiem.
W trzecią wyprawę wyruszył ponownie kajakiem z żaglem „Vega II”, a tym razem kapitan marynarki handlowej popłynął z Warszawy do Kopenhagi.
Po przepłynięciu 660 km dotarł do Szczecina, skąd wyruszył na Zalew Szczeciński. Poruszał się przesmykiem pomiędzy lądem stałym a wyspą Ruden, następnie dotarł na Rugię, a stamtąd wydostał się na pełne morze.
Cały czas trzymał się brzegu, starał się nie gubić go wzrokiem, bo trudno byłoby prowadzić nawigację zliczeniową w kajaku. Od przylądka Darrler do Gedser żeglował po otwartych wodach. Stąd przedostał się do cieśniny Falster, aby następnie popłynąć przesmykiem pomiędzy Zelandią a wyspą Moen. Stąd, trzymając się wschodniego brzegu Zelandii, pokonywał kolejne mile w drodze do celu, jakim była Kopenhaga. Plonem wyprawy była szczegółowa locja szlaku, którą opublikował na łamach „Sportu Wodnego”, a wyprawa osiągnęła tak wielką popularność, że Prószyński jeździł następnie po Polsce i opowiadał o niej na prelekcjach.
Wybrane relacje prasowe dokumentujące wyczyny Konrada Prószyńskiego.
zdjęcie wyróżniające: Archiwum rodziny Prószyńskich
reprodukcje: Marek Słodownik